Jakiś rok temu miałem sen, w którym na rozdaniu Złotych Globów spotykam Martina
Scorsese, podchodzę do niego i mówię mu (oczywiście po angielsku), że jest moim
mistrzem, że go kocham, że uwielbiam jego filmy... Następnie zaczynam płakać i on też...
Nie zapomniany sen, tak się cechuje chyba wielkich reżyserów. Coś wspaniałego.
Rzeczywiście reżyser jest wielki. Jeden z najlepszych i mój ulubiony. Ja też miałem sny, w których miałem do czynienia ze wspaniałymi tego świata i także wyrażałem im mój podziw wobec nich, więc wiem co to za uczucie. Niestety Scorsese jeszcze mi się nie śnił. Pozdrawiam ;)
Heh;) ja tez mialam sen z udzialem marty'ego ale troszeczke bardziej pokrecony:) bylo tak ze padal snieg i takich dwoch facetow w czerwonych zbrojach ze soba walczylo i jeden to byl martin a jak skonczyli to podeszlam do niego i zapytalam sie jaki to film;) haha wiem ze dziwny ale i tak nie moge go zapomniec. Pozdrawiam